
Kibice Śląska Wrocław oskarżają funkcjonariuszy firmy ochraniającej mecze GKS Bełchatów o pobicie, do którego miało dojść po piątkowym meczu. Sprawa znalazła swój finał na policji.
Przed meczem przyjezdnym z Wrocławia zarekwirowano bęben, w którym próbowali wnieść na stadion race. Po spotkaniu, gdy zdecydowana większość z 450 kibiców Śląska była już na parkingu, niewielka grupka została przy stadionowym depozycie, skąd chcieli odebrać zostawiony tam bęben.
„Gdy grupka odpowiedzialnych za niego fanów udała się po meczu do depozytu, w celu odebrania swojej własności zobaczyli, że bęben jest uszkodzony. Na prośbę o wyjaśnienie takiej sytuacji, ochroniarze zareagowali agresją, i bez krzty zahamowania zaczęli regularnie bić grupkę fanatyków WKS-u używając przy tym pałek” - opisuje zajście w swoim oświadczeniu Stowarzyszenie Kibiców "Wielki Śląsk".
Według innej wersji ochroniarze nie chcieli wyjaśnić przyczyn uszkodzenia instrumentu i w chwili, gdy kibice chcieli zatrzymać auto pracowników ochrony, tamci ich zaatakowali. Wśród pobitych są również dziewczyny. - Widziałem pobitych kibiców, niektórzy cali we krwi. Wśród tych osób były dziewczyny, których nie oszczędzono i były w równie złym stanie co ich koledzy. W dodatku mieli zniszczony sprzęt, którym na co dzień posługują się przy organizacji dopingu na meczach - relacjonuje wydarzenie Tomasz Kwaśniak, dziennikarz z Wrocławia.
Kibice twierdzą również, że ochroniarze zniszczyli im dwa megafony i telefony komórkowe. Sprawa trafiła na policję. Kibice przeszli obdukcje, a policja ma przeanalizować nagrania filmowe z zajścia. Sami fani oskarżają mundurowych o bierność, ponieważ ci mieli widzieć zachowanie agresorów, ale długo nie reagowali, wkraczając dopiero po długich nawoływaniach kibiców.
Do zajścia doszło już poza stadionem, a zamieszanych może być nawet ok. 40-50 ochroniarzy. Swoje wewnętrzne śledztwo prowadzi też firma Scorpion. – Zdarzenie faktycznie miało miejsce, ale już poza stadionem, po meczu. Prowadzimy w tej sprawie swoje własne postępowanie wewnętrzne. W przypadku winnych wyciągniemy daleko idące konsekwencje – zapowiada Krzysztof Piekarski z mającej siedzibę w Katowicach firmy Scorpion.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz